Musiało być szybko i bezproblemowo. Wróciłam późno do domu a do tego byłam po prostu zmęczona. No to postawiłam na roladę i nawet ją upiekłam. I tak można tez zrobić. Ale mnie nie chciało się zwijać więc mam roladę w formie prostokątnego torcika
Składniki:
Ciasto:
* 4 jajka - moje były duże, swojskie - temperatura pokojowa
* 2 mocno czubate łyżki mąki pszennej
* 2 łyżki mąki ziemniaczanej z maleńką górką
* 3/4 szklanki cukru drobnego
Nadzienie:
* 250 g mascarpone - mocno schłodzone
* 400 ml śmietanki kremówki 36% - mocno schłodzona
* 1-2 łyżki cukru pudru
* 1/2 truskawek - pokrojone drobno (zostawić 2-3 truskawki do dekoracji)
* galaretka truskawkowa
Sposób przygotowania:
Całe jajka i cukier dać do dużej miski. Ubijać na najwyższych obrotach miksera (użyłam miksera ręcznego) ok. 15 minut. Masa jajeczna powinna być naprawdę gęsta. Obie mąki wymieszać i przesiać do masy jajecznej. Bardzo delikatnie wymieszać rózgą lub szpatułką. Wylać na blachę z wyposażenia piekarnika, wyłożoną uprzednio papierem do pieczenia. Wyrównać i wstawić blachę do piekarnika nagrzanego do 170 stopni. Piec ok. 15-20 minut. Należy kontrolować bo każdy piekarnik piecze jednak inaczej. Upieczoną roladę/biszkopt wyjąć z piekarnika i od razu odwrócić na przygotowany drugi papier, posypany cukrem pudrem. Zostawić do wystudzenia całkowitego.
Mascarpone i kremówkę przełożyć do miski. Dodać puder i ubijać aż powstanie gęsty krem. U mnie trwało to naprawdę chwilkę bo nie dłużej niż 3 minuty. Zostawić trochę kremu do dekoracji wierzchu a resztę rozsmarować po całej powierzchni biszkoptu. Posypać pokrojonymi truskawkami, lekko je wciskając. I teraz biszkopt pokroić w paski. Można podzielić na trzy lub cztery paski. Ja podzieliłam na cztery i ciasto wyszło naprawdę wysokie. I teraz paski ułożyć jeden na drugim. Resztą kremu udekorować brzegi ciasta. Galaretkę rozmieszać z niepełnej szklance gorącej wody. Wystudzić a następnie odczekać aż zacznie tężeć. Taką tężejącą wylać na wierzch. Ciasto wstawić do lodówki.
Krysiu, masz rację - taki torcik robi się łatwiej. Śmiało można powiedzieć, że bezproblemowo. Wygląda apetycznie :). W jakiejś, chyba nawet sporej części, to zasługa swojskich jajek. Niestety, nie mam sprawdzonego dostawcy, a to podstawa, żeby mieć pewność, że jajka faktycznie są swojskie.
OdpowiedzUsuńJak nałożyłam te truskawki to stwierdziłam, że ni cholery nie zwinę tego przecież. No i są paski i taki niby torcik się zrobił. Ja na moje szczęście, dopóki pracuję to mam piękne jajka (współpracownica ma kilka kur i co tydzień mam świeżuteńkie jajka od niej).
UsuńKrysiu, no to jesteś szczęściarą :). Mogłoby się wydawać, że temat swojskich jajek nie jest żadnym wyzwaniem, a jednak to nieprawda.
OdpowiedzUsuń