Translate

piątek, 14 listopada 2025

Miodownik. Kolejny przepis, nowy

 Kocham miodowniki miłością wielką. Różne różniste. Wymyślam, testuję, kombinuję. I kurcze, wszystkie mi smakują 😀 Tak samo uwielbiam morele i dżemy z nich. Postanowiłam dzisiaj połączyć jedno i drugie. I przepysznie wszystko wyszło.




Składniki:

Ciasto:

* 150g cukru

* 4 łyżki miodu

* 90g masła

* 3 łyżki mleka

* 1 całe jajko

* 1 łyżeczka sody

* 500 g mąki pszennej tortowej

Krem budyniowy:

* 3 całe jajka

* 500ml mleka

* 100-150g cukru

* 3 łyżki mąki pszennej odmierzone z małą górką

* 1 łyżka maizeny (skrobia kukurydziana) - -d biedy można zamienić skrobią ziemniaczaną

* 200g masła - temperatura pokojowa

* ewentualnie cukier z wanilią, który ja dałam. 

Warstwa morelowa:

* 400g dżemu morelowego - tylko i wyłącznie dżem, który jest z owoców usmażony . Zwykłe sklepowe nie nadają się bo tam czort wie co jest i jak się zachowa.

* ewentualnie 1-2 łyżeczki żelatyny gdyby dżem nie był bardzo gęsty. Mój nie był taki bardzo gęsty i stabilny i dlatego ustabilizowałam go dodatkowo żelatyną. 

Jeżeli nie masz takiego dżemu to można wykorzystać marmoladę z jabłek. Kilogram jabłek z dodatkiem cukru (ewentualnie trochę soku z cytryny) smażyć długo i cierpliwie w garnku z nieprzywierającym dnem aż powstanie gęsta marmolada. 





Sposób przygotowania: 

Najlepiej zacząć od ugotowania budyniu do kremu. Wszystkie składniki kremu poza masłem dać do garnka/rondla z grubym dnem. Bardzo dokładnie rozmieszać wszystko. Najlepiej najpierw wymieszać obie mąki z cukrem, dodać jajka i dokładnie wymieszać. Teraz dolewać stopniowo mleko cały czas mieszając. Robić to jakąś rózgą kuchenną bo łyżka to za mało. Postawić garnek na niewielkim ogniu i mieszając cały czas, doprowadzić do zagotowania i chwilę pogotować. Zdjąć z ognia, budyń nakryć folią w kontakcie i odstawić do zupełnego wystudzenia. W momencie jak budyń  będzie już w temperaturze pokojowej, rozmiksować masło na puch i nie przerywając miksowania dodawać po łyżce budyniu. Krem powinien być gładki i puszysty. 

Teraz czas na przygotowanie dżemu morelowego. Jak pisałam, mój dżem nie był bardzo gęsty a tu potrzebny jest bardzo gęsty, żeby nie wypływał. Ja swój przełożyłam do garnka i zaczęłam podgrzewać, żeby jeszcze trochę odparował. Jednak stwierdziłam że zagęszczenie go żelatyną będzie lepszym sposobem. Łyżeczkę (z taką górką odmierzyłam) zalałam 2 łyżkami wody i zostawiłam do napęcznienia. Następnie podgrzałam aż żelatyna się całkiem rozpuściła. Pilnować, że się nie zagotowała czasami. Rozpuszczoną żelatynę wlać do dżemu, dokładnie wymieszać i odstawić do wystudzenia a potem wstawić do lodówki aż zacznie tężeć. 

No i czas na ciasto. 

Do dużego rondla wkroić masło. Wsypać cukier i dać miód. Ustawić rondel na minimalne grzanie (u mnie kuchenka gazowa i ustawiłam minimalny płomień na średnim palniku). Jajko i mleko dokładnie rozmieszać razem i wlać do rondla. Cały czas mieszać aż cukier się rozpuści. Teraz dodać sodę i energicznie wymieszać. Cała masa zacznie się pienić i mocno zwiększy swoją objętość. Masa zacznie się gotować. Mieszając gotować aż masa zmieni kolor na karmelowy. Trwa to kilka minut zanim zmieni kolor. Teraz zacznie pachnieć również karmelem. Można zdjąć z ognia. Odstawić dosłownie na 5 minut i zacząć dosypywać mąkę całość mieszając łopatką silikonową. W pewnym momencie będzie już tak gęste że łopatka nie da rady. Założyć rękawiczkę na dłoń. Nie radzę robić tego bez rękawiczki bo ciasto na tym etapie klei się i do tego jest jednak gorące. Rękawiczka chroni dłoń. Wsypać resztę mąki i rozmieszać. Pewnie już niewygodnie będzie robić to w rondlu więc najlepiej przełożyć ciasto na blat i szybko zagnieść. Ciasto przestanie się już lepić ale wciąż będzie gorące. Podzielić na 4 równej wielkości kawałki (ja sobie zawsze odważam), ułożyć w formie kulek na talerzu i nakryć folią spożywczą. Niech sobie odpocznie pod przykryciem tak 10-15 minut. Ciasto powinno być jeszcze ciepłe do wałkowania. A wałkuje się genialnie. Nie potrzeba nawet grama mąki do wałkowania. Wałkujemy bezpośrednio na papierze do pieczenie, bez podsypywania mąką. Każdy z kawałków rozwałkowywać na średnicę ok. 26 cm . Od razu naciąć (ale nie odcinać całkowicie tych resztek) koło tej średnicy np. po rancie czy wyjętym spodzie tortownicy. Ponakłuwać gęsto widelcem. Papier z rozwałkowanym ciastem zsunąć do piekarnika (piekarnik ma być nagrzany do 175-180 stopni, grzanie góra dół) na blachę tam włożoną. Piec ok. 5-6 minut każdy. Kiedy pierwszy blat się piecze należy rozwałkować kolejną kulkę ciasta. Upieczone ciasto zsunąć na deseczkę i od razu wstawić do pieczenia kolejny przygotowany blat. Gorące ciasto szybko szybko przyciąć nożem po nadciętym konturze. Musimy to zrobić kiedy ciasto jest gorące bo po wystygnięciu robi się po prostu twarde i wtedy może się połamać.  Odstawić do wystudzenia. Tym sposobem upiec wszystkie 4 kawałki. Kiedy wałkowałam ostatni czwarty blat to moje ciasto było wciąż ciepłe. 

I teraz mała uwaga do wielkości tortownic. Używałam tutaj tortownicy która mierzona od rantu do rantu ma 26cm średnicy i tak opisana jest że ma 26cm średnicy. Jednak dno nie ma nawet 25cm (a  przecież samo obrzeże stanowi podstawę rantu więc średnica jest jeszcze ciut mniejsza) . Ja kółka nacinałam przykładając dno i milimetrowym naddatkiem. Więc zwróćcie uwagę na te wielkości, żeby później nie było problemu ze składaniem ciasta. Moje blaty idealnie na styk weszły do tortownicy. 

Dno tortownicy wyłożyć papierem do pieczenia. Ułożyć pierwszy blat ciasta. Na ten blat wyłożyć połowę przygotowanego kremu, który należy rozsmarować równą warstwą. Na kremie ułożyć drugi blat ciasta, na który należy wyłożyć dżem morelowy. Rozsmarować go. Na dżem wyłożyć trzeci blat, który należy posmarować resztą kremu a na kremie ułożyć ostatni, czwarty blat ciasta. Ciasto odstawić w chłodne miejsce (nie lodówka) na kilka godzin. Później już można przechowywać w lodówce. Wierzch ciasta polać polewą czekoladową. U mnie tradycyjnie jest ganache (100g czekolady deserowej rozpuszczone w 100ml gorącej kremówki) i tym razem pod ganache dałam najpierw 2 łyżki dżemu morelowego







wtorek, 11 listopada 2025

Tarta z porami i serem brie

 Na obiad była. I baaaaaaaaaaaardzo mi smakowała. Jeżeli ktoś lubi pory to będzie zachwycony. Ja lubię bardzo i może stąd zachwyt, szczególnie że i bardzo lubię brie. Nie przedłużając, zapraszam do przepisu





Składniki:

Ciasto:

* 250g mąki pszennej tortowej

* 125g schłodzonego masła

* 1 całe jajko

* 2-3 łyżki lodowatej wody

* sól

Ja ciasto robię ręcznie. Do mąki dodać sól i wkroić masło w drobnych kawałkach. Palcami wyrobić kruszonkę. Jajko (najlepiej takie prosto z lodówki) wbić do filiżanki i dodać 2 łyżki lodowatej wody, dobrze rozmieszać i wlać do kruszonki. Szybko zagnieść ciasto. Ewentualnie można dodać jeszcze jedną łyżkę wody, gdyby nie chciało się skleić. Kulę ciasta owinąć folią spożywczą i wstawić do lodówki na godzinę. W tym czasie przygotować nadzienie:

Nadzienie porowe:

* 350-400 g pora, jasne części, pokrojonego w półkrążki - ja miałam 2 szt. i po oczyszczeniu i pokrojeniu właśnie tyle ważyły

* 2 łyżki masła

* 150 ml śmietanki kremówki (miałam taką 30% ale lepsza by była pewnie taka 36%)

* 3 całe jajka

* 200g sera brie - Pokroić w kostkę nie za bardzo dużą.

* sól, pieprz, gałka muszkatołowa (świeżo mielona jedynie)





Sposób przygotowania:

Do rondla dać masło i roztopić. Dodać pokrojone pory i na małym ogniu podsmażać aż całkiem zmiękną. Moje nawet się odrobinę skarmelizowały bo sobie nieopatrznie wyszłam z kuchni. Ale wyszło im to na dobre tylko. Pod koniec smażenia dosolić i doprawić świeżo mielonym pieprzem i gałką. Dokładnie wystudzić. Do zimnych porów dodać śmietankę kremówkę i jajka. Dokładnie rozmieszać. Dodać teraz pokrojony w kostkę brie. Doprawić jeszcze do smaku.

Piekarnik nagrzać do 180 stopni a grzaniem góra-dół

Wyjąć ciasto z lodówki i ułożyć na arkuszu papieru do pieczenia, nakryć drugim arkuszem i rozwałkować na wielkość o średnicy ok. 28-29cm. Moja forma do tarty jest non stik (nieprzywieralna powłoka) i ma średnicę 25cm, i naddatek ciasta stanowił boki. Docisnąć lekko boki ciasta do boków tarty.  Od razu wstawić tartę do piekarnika i piec ok. 55-60 minut. Ja pod koniec pieczenia posypałam tartę serem długodojrzewającym utartym. Nie wygląda on pięknie na wierzchu ale za to fajnie dodaje smaku. Upieczoną tartę wyjąć i odstawić na kratkę do przestudzenia. Zjadać taką gorącu, ale na zimno też świetnie smakuje. 





piątek, 7 listopada 2025

Owocowe ciasto biszkoptowe

 Rozmyślałam co by tu nowego upiec. W głowie miałam jedynie paczkę zamrożonych "owoców leśnych", zakupiona jakoś miesiąc temu. Wczoraj upiekłam sobie biszkopt i zaś pustka w głowie co dalej. A najgorsze, że jakoś ostatnio rozleniwiłam się i chciałam coś w miarę prostego i szybkiego. Nie wiem czy takie szybkie ale proste na pewno. 





Składniki:

Biszkopt tłuszczowy:

* 4 duże jajka rozdzielone na białka i żółtka

* 160g maki pszennej tortowej

* 140g cukru drobnego do wypieków

* 3 łyżki oleju

* szczypta soli

Masa owocowa:

* 750g zamrożonych owoców leśnych (wiśnie też tam były)

* 150g cukru

* 30g maizeny (skrobia kukurydziana)

* 12g żelatyny 

Krem śmietankowy:

* 500ml śmietanki kremówki 36% - mocno schłodzona

* 250g mascarpone - schłodzone

* 200g serka śmietankowego 26% tłuszczu

* 2 łyżki cukru pudru

* cukier z wanilią lub ekstrakt czy pasta waniliowa - nie dajemy cukru wanilinowego 

Nasączenie: woda z cukrem i sokiem z cytryny. 

Ganache: 100g czekolady deserowej + 80g śmietanki kremówki 30%


Sposób przygotowania:


Przygotować formę 24 x 28cm. Dno formy wyłożyć papierem do pieczenia. Piekarnik włączyć na 170 stopni.

Do dużej miski dać białka ze szczyptą soli. Zacząć ubijać. Kiedy piana już mocno zbielej zacząć dosypywać stopniowo cukier nie przerywając ubijania. Żółtka dobrze rozmieszać z olejem. Zmniejszyć obroty miksera i stopniowo dolewać żółtka. Ubijamy jedynie do połączenia się składników. Teraz mikser już odstawiamy. Na trzy tury przesiać mąkę ma masy jajecznej. Mieszać delikatnie szpatułką aż mąka nie będzie już widoczna. Wylać ciasto do przygotowanej formy, wyrównać i wstawić do piekarnika nagrzanego do 170 stopni z grzaniem góra dół. Piec ok. 30 minut. Po upieczeniu wyjąć z piekarnika i odstawić na kratkę do wystudzenia. Wystudzony biszkopt przeciąć na dwa równej grubości blaty. Przed przygotowaniem składania ciasta . blaty nasączyć. 

Masa owocowa: zamrożone owoce przełożyć do garnka, dodać cukier i stopniowo podgrzewać aż owoce się rozmrożą. Kiedy zaczną się gotować, pogotować kilka minut. aż część owoców zacznie się rozpadać. Zdjąć garnek na chwilę i blenderem lekko część owoców zmiksować. Część ma zostać w całości lub kawałkach. Maizenę rozmieszać w ok. 50ml wody. Żelatynę zalać ok. 50ml wody i ostawić do napęcznienia.  Do owoców stopniowo wlewać rozmieszaną maizenę, cały czas mieszając je. Postawić ponownie na grzanie, doprowadzić do zagotowania i pogotować ok. minutę. Wyłączyć grzanie. Żelatynę lekko podgrzać żeby zrobiła się miękka (nie musi być płynna) i dać do owoców. Delikatnie mieszając doprowadzić do całkowitego rozpuszczenia się żelatyny. Odstawić do wystudzenia. Później można wstawić do lodówki aby szybciej masa owocowa zaczęła tężeć. W momencie jak masa owocowa będzie już dobrze stężała ale nie może być zastygnięta, należy przygotować krem śmietankowy: Żelatynę zalać wodą i odstawić do napęcznienia. Kiedy napęcznieje, podgrzać aż stanie się całkowicie płynna.  Dodawana do kremu śmietankowego ma być dobrze ciepła.  Wszystkie składniki kremu (poza żelatyną) dać do miski i ubić. Na koniec wlać dobrze ciepłą żelatynę. Wlać od razu całość bez bawienia się . Szybko wymieszać mikserem. Jeden blat biszkoptu nasączyć (robimy to wcześniej, żeby masa śmietankowa mogła być od razu wykładana) i wyłożyć połowę masy śmietankowej. Wyrównać wierzch. Na masę śmietankową wyłożyć masę owocową, wyrównać. Na minutę do lodówki włożyć (może na dwie minuty, ale na pewno krótko żeby druga część masy śmietankowej nie ścięła się zbyt mocno). Wyjąć z lodówki i wyłożyć masę śmietankową. Ja robiłam to łyżką, układając kupki masy jedna obok drugiej. Tak ułożoną masę śmietankową rozprowadzić równą warstwą. Na masie śmietankowej ułożyć drugi blat biszkoptu (nasączony wcześniej). Wierzch biszkoptu polać ganache. Ja pod ganache posmarowałam biszkopt cieniutką warstwą dżemu (miałam swojski malinowo-porzeczkowy, pasujący idealnie do warstwy owocowej). 

Wstawić ciasto do lodówki i tam przechowywać w pojemniku.