To na zamówienie rodziny piekłam. Kasia robiła dzisiaj grilla i do tego grilla miał być placek drożdżowy. No to upiekłam. Nawet trzy a nie jeden. Dwa dłuższe a jeden krótszy. Dwie keksówki o długości 30 cm i jedna o długości 20cm. Pewnie można by było tylko te dwie długie zrobić a wtedy ciasto by wyszło baaaardzo wysokie.
Składniki:
* 700 g mąki pszennej (tortową dałam) + 3 łyżki do zaczynu (łącznie to ok. 750 g)
* 330-350 g mleka ciepłego (z tego ok. 100 g do zaczynu)
* cukier (ile kto lubi, u mnie ciut więcej jak pół szklanki) - z tego 1 mała łyżeczka do zaczynu
* 100 g masła roztopionego lekko ciepłego
* 5 żółtek i 1 całe jajko
* 30 g drożdży - do zaczynu
* szczypta soli
* 2 łyżeczki cukru waniliowego (mam cukier z dodatkiem wanilii)
* rodzynki - moje rodzynki ok. 100 g moczyły się ok. 12 godzin w rumie. Do ciasta dałam odsączone i lekko odciśnięte a przed samym dodaniem do ciasta, oprószone mąką
Sposób przygotowania:
Składniki zaczynu wymieszać i miseczce i odstawić do wyrastania. Do misy robota przesiać mąkę z solą. Jedno jajko i żółtka ubić na puszystą i gęstą masę wraz z cukrem i cukrem waniliowym. Dodać do maki. Dodać również pozostałe ciepłe mleko i wyrośnięty zaczyn. Wyrabiać. Kiedy ciasto będzie już dobrze wyrobione, zaczynamy dodawanie letniego masła i ciągle wyrabiamy. Wyrabiamy dotąd aż całe masło zostanie wchłonięte przez ciasto a samo ciasto przestanie kleić się do ścianek naczynia. Zmniejszyć obroty robota i dodać oprószone mąką rodzynki. Ja dodatkowo wlałam odrobinę rumu pozostałych od rodzynek. Miskę okleić folią spożywczą i odstawić do wyrastania. Powinno podwoić swoją objętość. Odgazować i wyjąć na blat oprószony lekko mąką. Lekko wyrobić, podzielić na części i przełożyć do wysmarowanych tłuszczem form, nakryć folią spożywczą i odstawić do wyrastania. Powinno solidnie wyrosnąć . Wyrośnięte ciasto posmarowałam rozmąconym jajkiem i posypałam kruszonką (mój przepis na kruszonkę TUTAJ) . Piekarnik nagrzać na 170 stopni z grzaniem góra - dół. Wstawić wyrośnięte placki i piec ok. 50 minut. Po upieczeniu, ja od razu wyjmuję z form. Robię to zawsze na grubym ręczniku frotte, który służy mi właśnie tylko do tego. Sposób z ręcznikiem podpatrzony od mojej mamy.
Na fotce niżej, wydaje się że ciasto jest zbyt mocno spieczone. Tak jakoś światło padało, ale takie faktycznie nie jest
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz