Roboty aż tak dużo przy nim nie ma, wbrew temu jak wygląda, ale za to fura naczyń do mycia jest.
Składniki:
Ciasto:
* 400 g margaryny (dałam Kasię)
* 400 g mąki
* 400 g cukru pudru
* 8 jajek
* 1,5 łyżeczki amoniaku
i dodatki do ciasta:
* 2 łyżki kakao
* 2 łyżki maku (ja użyłam mak zmielony)
* 3 łyżki mielonych orzechów laskowych
* 2 łyżki mąki krupczatki
Krem:
* 2,5 szklanki mleka
* 1 opakowanie budyniu (śmietankowy dałam)
* cukier puder z dodatkiem wanilii
* 2 płaskie łyżki maizeny
* 2 żółtka
* cukier ok. 3-4 łyżki (jak zwykle z torebki sypałam na swoje oko)
* 300 g masła
* spirytus ok. 50 ml (u mnie chyba więcej go było bo jest wyraźnie wyczuwalny)
i krem nr 2, ten który jest w zeszycie:
* 250 g zmielonych orzechów włoskich
* 400 g masła
* 1 szklanka mleka
* 1 szklanka cukru pudru
* wódka lub spirytus
Zmielone orzechy zalać wrzącym mlekiem i zostawić do zupełnego wystudzenia. Masło ucierać z pudrem do białości a następnie dodawać stopniowo orzechy. Na koniec dodać alkohol
Sposób przygotowania:
Zacząć od ugotowania budyniu. Do rondla wlać 1,5 szklanki mleka, dodać cukier i cukier waniliowy. Wstawić do zagotowania. Pozostałe składniki (poza spirytusem rzecz jasna) wymieszać razem. Wlewać bardzo małą strużką na gotujące się mleko, ciągle mieszając. Nie przerywając mieszania, doprowadzamy budyń do zagotowania. Zdjąć z ognia i wierzch budyniu nakryć folią spożywczą. Odstawić do zupełnego wystudzenia.
Miękką margarynę utrzeć do białości z pudrem. Wszystko musimy robić w duuuużej misce. Mąkę wymieszać z amoniakiem. Nie przerywając ucierania dodawać po 1 jajku i trochę mąki. Jak dokładnie utrzemy, dodajemy kolejne jajko i mąkę. Ciasto rozłożyć na 4 równe części. I teraz:
I część - dodajemy mąkę krupczatkę
II część - dodajemy mak
III część - dodajemy mielone orzechy
IV część - dodajemy kakao (proponuję przesiać, czego ja nie zrobiłam i miałam małe kawałeczki kakao)
Każdą część ciasta dokładnie wymieszać z dodatkami.
Formę 24 x 36 cm wyłożyć papierem do pieczenia (proponuję mieć dwie jednakowe formy i piec w termoobiegu w obu formach na raz). Piekarnik nagrzać do 160 stopni - termoobieg. Rozsmarować na papierze łyżką pierwsze ciasto, a w drugiej formie, kolejne ciasto. Wstawić do piekarnika i piec ok. 22-25 minut. Wyjąć i wystudzić. Upiec kolejne blaty. U mnie na wyposażeniu jest dużo form, więc jak dwa pierwsze blaty się piekły to ja miałam przygotowane kolejne dwie formy z ciastem.
Ciasto wychodzi trochę twarde. A może nawet więcej jak trochę, ale tak ma być.
Jedną z form wyłożyć papierem do pieczenia, ale papier ma być już wysoko. Najlepiej powyżej rantów. Na dnie ułożyć jeden z blatów ( u mnie ten z dodatkiem krupczatki).
Miękkie masło utrzeć do białości i nie przerywając ubijania, dodawać po łyżce budyń. I tu waląc się w pierś, przyznam się, że mój budyń był jeszcze bardzo delikatnie ciepły. Bardzo późna godzina spowodowała, że nie przywiązałam do tego wagi i robiłam swoje. I co ? Ano nic, cudownie ukręcił się krem. Na koniec wlać spirytus ( u mnie było chyba ciut więcej niż te 50 ml, bo lałam całą flachą) . Można dodać inny alkohol lub nie dodawać go wcale. Ale moim zdaniem, ten dodatek świetnie podnosi smak kremu i całego ciasta.
Krem podzielić na trzy równe części. Pierwszą część rozsmarować na pierwszym blacie, nakryć drugim blatem ( u mnie z dodatkiem orzechów laskowych). Wyłożyć drugą część kremu, równo rozsmarować i położyć na nim kolejny blat ciasta (u mnie z makiem). I teraz ostatnia porcja kremu a na nią ostatni blat ciasta (z dodatkiem kakao). Całość delikatnie docisnąć dłońmi a następnie przykryć papierem i ułożyć np. deskę do krojenia. Ciasto ma być równo obciążone, ale delikatnie. Tak zostawić ciasto na blacie, na kilka godzin. Dobrze gdyby to było trochę chłodniejsze pomieszczenie. U mnie w kuchni nie ma ogrzewania, więc jest niższa temperatura niż w pokojach. Ciasto zostało na blacie kuchennym. Rano polałam ciasto ganache (ok. 170 g gorzkiej czekolady i ok. 100 ml kremówki (może ciut więcej, bo zaś lałam z pojemnika). Można nie robić polewy ale ja uważam, że ganache cudownie wydobył smaki. Teraz ciasto może powędrować do lodówki.
I chyba to ciasto będzie moim numerem 1 na nadchodzące święta
Co to jest maizena
OdpowiedzUsuńTo skrobia kukurydziana. Ja bardzo często ją stosuję. Można ją zastąpić skrobią ziemniaczaną, ale ja osobiście wolę maizenę
Usuńaaaaaaaaaaaaaaaaaaa jakie cudo
OdpowiedzUsuńKurcze a u mnie od jakiegoś czasu tego amoniaku nie ma nigdzie , zawsze był ,a teraz znikł
Alu, ślicznie wygląda ale baaaaaaaaardzo dobrze smakuje przede wszystkim. I wbrew wyglądowi wcale nie jest pracochłonny az tak bardzo.
UsuńJeżeli chcesz to podeślę Ci amoniak :)
na jedną paczkę byłabym chętna
Usuń