To były moje pierwsze a właściwie trzecie w życiu pączki. Udane pączki pierwsze ;) Dwie poprzednie próby wylądowały w koszy. Pierwsze były surowe w środku a drugie spalone. Te wreszcie wyszły tak jak powinny. Oczywiście wpis archiwalny. Tak zaczęłam pięknie rok 2011. Udanymi pączkami :)
Składniki:
* 350g mąki tortowej
*150 g mąki krupczatki + 3 łyżki z czubkiem na zaczyn
* 250 ml ciepłego mleka (z czego 1/2 szklanki do zaczynu)
* 3 + 1 (do zaczynu) łyzki cukru
* 6 - 7 żółtek (dałam 7)
* 50 g drożdży
* ok. 50-60 ml oleju z pestek winogron
* szczypta soli
* ok. 25 ml spirytusu
* 2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
* marmolada do nadziewania
* olej do smażenia (ok. 1 litra)
* kieliszek spirytusu - do zimnego oleju
Wykonanie:
Zrobić
zaczyn z podanych składników i odczekać aż podrośnie (nie ma potrzeby
aby aż dwukrotnie przyrastał, wystarczy jak trochę urośnie). Mąki z
solą przesiać do miski. Żółtka ubić z cukrem, dodając pod koniec
ubijania olej - powstanie puszysta masa, ktorą dajemy wraz z
podrośniętym zaczynem do mąki. Wyrabiamy, wyrabiamy, wyrabiamy, dodając
pod koniec wyrabiania spirytus i ekstrakt. Miskę nakryć folią
spożywczą i wyrastać ciasto, aż co najmniej dwukrotnie zwiększy swoją
objętość.
Ciasto wyjąć na blat i podzielić na równe części (mnie
wyszło 21 pączków), z każdej formować mały placuszek na środku którego
układamy łyżeczkę marmolady. Zlepiamy i zlepieniem do dołu układamy
pączki do wyrastania (ok. 20-30 minut) na bawełnianej lub lnianej
ściereczce. Wyrastane pączki należy przykryć drugą ściereczką.
Smażę
na oleju słonecznikowym, do którego wlewam trochę spirytusu (zanim
zaczniemy podgrzewać olej). Pierwszą stronę pączków smażę pod
przykryciem. Po odwróceniu, już nie przykrywam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz