Translate

sobota, 27 marca 2021

Ciasto dżemowe

 Nie bardzo miałam wczoraj czas na bardziej skomplikowane wypieki. Mus było zaliczyć w pierwszej kolejności fryzjera bo od jutra zamykają. A ja akurat na jutro byłam zapisana. Więc przeniesiona zostałam na dzisiaj po godzinach pracy. Tak że, kolor odświeżony, włosy króciutkie i niech wreszcie wiosna nastąpi. 

No i trzeba było coś szybkiego, prostego i nieskomplikowanego wymyśleć. Bazę stanowi ciasto na dżemie i maślance. 





Składniki:


Wszystkie składniki powinny mieć temperaturę pokojową


Suche: 

* 3 szklanki mąki tortowej (moja szklanka ma 250 ml pojemności)

* 1 szklanka cukru

* 2 czubate łyżki kakao

* 1 łyżeczka sody

* 1 łyżeczka proszku do wypieków

Mokre:

* 4 jajka

* 1,5 szklanki maślanki

* 3/4 szklanki oleju

* średniej wielkości słoiczek dżemu - ja dałam dżem truskawkowo-rabarbarowy, który sama smażyłam wiosną

Sposób przygotowania:

Przygotować tortownice o średnicy 27 cm. Piekarnik włączyć na 175 - 180 stopni (zanim się nagrzeje to ciasto już będzie przygotowane.

Do dużej miski dać wszystkie suche składniki i bardzo dokładnie wymieszać. Do drugiej miski dać wszystkie mokre składniki i je również rozmieszać. Wymieszane wlać do miski z suchymi składnikami. Krótko wyrobić mikserem, tylko do połączenia się składników. Ciasto wlać do tortownicy i wstawić do nagrzanego piekarnika. Pieczemy ok. 50 minut. Przed wyjęciem należy sprawdzić patyczkiem. Upieczone wyjąć od razu z piekarnika i odstawić na kratkę do wystudzenia. Po kilku minutach odpiąć boki tortownicy i całkowicie wystudzić.

I można już w tej wersji zostawić, robiąc jedynie na wierzch polewę czekoladową.  Ale ja poszłam dalej i dałam krem.

Wystudzone ciasto przekroić na dwa blaty. Można lekko nasączyć, ale nie jest to konieczne. Ciasto przełożyć kremem:

Krem: 

* 500 ml śmietanki kremówki 36% - mocno schłodzona musi być

* 2 opakowania galaretki (u mnie truskawkowa skoro jest dżem truskawkowy)

* ok. 150 ml wody do galaretki

Dodatkowo: słoiczek dżemu truskawkowego (wciąż używam własnoręcznie smażony dżem)

Galaretki wymieszać w gorącej wodzie do całkowitego rozpuszczenia ich. Odstawić do wystudzenia i pilnować, żeby nie zaczęła się krzepnąc. 

Teraz musimy działać dość szybko, żeby krem się zbytnio nie ściął. 

Pierwszy blat ciasta ułożyć w formie i posmarować dżemem, cieniutka warstwa.

Kremówkę ubić na sztywno i nie przerywając ubijania, dolewać stopniowo schłodzoną galaretkę.  Wyłożyć krem na ciasto i przykryć drugim blatem. 

Wierzch ciasta również posmarować cienką warstwą dżemu a na wierzch wylać ganache.  




sobota, 20 marca 2021

Ciasto ucierane ze śliwkami

 Oooooooo, jak chodziło za mną takie ciasto od paru dni 😃 I wczoraj trafiłam na takie trochę inne śliwki. Okrąglutkie, w kolorze ciemnego różu. A co tam kolor, ważne że mogłam wreszcie kupić śliwki i upiec ciasto. Żadne tam skomplikowane, tylko zwykłe ucierane. Byle śliwek było dużo.  Nie mam pojęcia ile ich dokładnie było, ale myślę, że niewiele mniej od kilograma. Pestki miały małe. Każdą śliwkę podzieliłam na 4 części bo wydawało mi się, że połówki są zbyt duże.  





Składniki:

Wszystkie miałam w temperaturze pokojowej, więc tak będę polecała

 * 250 g masła
* 150-180 g cukru pudru
* 3 całe jajka (moje jajka były dosyć duże. Jeżeli macie małe jajka to należy wziąć 4 jajka)
* 320 g mąki
* 2 łyżki budyniu waniliowego (mam budyń z dodatkiem wanilii)
* 1,5 łyżeczki proszku do wypieków
* cukier waniliowy z ziarenkami wanilii albo otarta skórka z cytryny (ja dałam sporo wanilii co nawet widać w cieście)

Dodatkowo:

* śliwki
* kruszonka (zawsze mam zapas kruszonki w zamrażarce. Przepis na kruszonkę pod tagiem: kruszonka)
* lukier cytrynowy (nie jest obowiązkowy tak jak i kruszonka. Ale ja chciałam ciasto "na bogato" 

Sposób przygotowania: 

Do misy robota włożyć miękkie masło i dodać cukier. Utrzeć na puch. Nie przerywając ucierania dodawać po jednym całym jajku.  Kolejne jajko dodać, kiedy pierwsze doskonale połączy się z masłem.  W miseczce należy teraz wymieszać mąkę, budyń i proszek. Dodawać po jednej łyżce i ciągle ucierać, aż do wyczerpania składników.
Tortownicę o średnicy 28 cm wyłożyć spód papierem. Boki posmarować masłem. Wylać ciasto  i wyrównać. Wyłożyć śliwki, skórką do dołu. Część wyłożyłam skórką do góry. Na wierzch posypać kruszonkę. Ja miałam jej dosyć sporo. 
Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni z grzaniem ustawionym góra-dół, na dolną półkę. 
Piec ok. 50-60 minut. 
Po upieczeniu wyjąć i odstawić na kratkę do wystudzenia. I teraz można dać lukier. Ja nie mam żadnych proporcji. Po prostu biorę ok. pół szklanki a może i więcej cukru pudru i dodaję sok wyciskany bezpośrednio z cytryny. 






sobota, 13 marca 2021

Sernik zebra z musem Baileys

 Czekało sobie w lodówce kilogram twarogu sernikowego, takiego co ma 18% tłuszczu. No i mus trzeba było wykorzystać. Na sernik oczywiście. Wpadł mi do głowy sernik zebra. 





Składniki:

Spód sernika:  ja zrobiłam z pokruszonych ciastek digestive, wymieszanych z roztopionym masłem

Sernik:

wszystkie składniki były w temperaturze pokojowej

* 1 kg twarogu sernikowego min. 18% tłuszczu

* 1 puszka mleka skondensowanego słodzonego

* 200 g śmietanki kremówki

* 5 jajek naprawdę dużych. Jeżeli w rozmiarze L to należy wziąć 6 jajek 


* 1 biała czekolada - 100 g

* 2 łyżki budyniu waniliowego

* 1 gorzka czekolada (miałam taką 74%) - 100 g

* 2 łyżki budyniu czekoladowego (miałam budyń z dodatkiem belgijskiej czekolady)


Sposób przygotowania:

Użyłam tortownicy o średnicy 27 cm. Można spokojnie wziąć o średnicy 26 cm i wtedy sernik będzie wyższy. Dno tortownicy wyłożyć papierem do pieczenia. Na dno wysypać ciastka, ubić dnem szklanki i podpiec ok. 10 minut w 180 stopniach. Wyjąć i wystudzić. 

Twaróg sernikowy włożyć do dużej miski i krótko zmiksować. Jajka przemieszać w misce i dolać do twarogu. Krótko zmiksować. Dodać mleko skondensowane i kremówkę. Zmiksować. Miksujemy bardzo krótko, byle do połączenia składników.

Masę serową podzielić na pół, każdą część w osobną miskę wlać. Czekolady roztopić w kąpieli wodnej, każdą osobno i przestudzić.  

Do pierwszej części masy sernikowej dodać białą czekoladę i budyń waniliowy. Wymieszać. Do drugiej części dodać gorzką czekoladę i budyń czekoladowy. Wymieszać. 

Teraz należy naprzemiennie wlewać masy na środek formy. 

Sernik wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni z grzaniem góra-dół. Po 10 minutach zmniejszyć temperaturę na 150 stopni i piec jeszcze ok. 50-60 minut. Po tym czasie wyłączyć piekarnik i zostawić sernik na 10 minut bez otwierania drzwiczek piekarnika. Po 10 minutach , lekko uchylić drzwiczki i zostawić tak na ok. pół godziny. Po tym czasie wyjąć i całkowicie wystudzić a następnie wstawić do lodówki. U mnie siedział w lodówce całą noc. 

Rano stwierdziłam, że sam sernik to trochę za skromnie ;) i postanowiłam dać na wierzch mus baileys. 

Mus:

* 250 g mascarpone - mocno schłodzone

* 300 g śmietanki kremówki (użyłam 30%) - mocno schłodzona

* 130 - 140 ml likieru Baileys

* 1,5 łyżeczki kakao

* 3 płaskie łyżeczki żelatyny

* ok. 60 ml wody do żelatyny

Mascarpone wymieszać z kremówką. Żelatynę zalać wodą do napęcznienia a następnie podgrzać aż całkowicie się rozpuści. Do mascarpone i kremówki dodać kakao i ubić wszystko razem. Do likieru wlać płynną i przestudzoną żelatynę i dokładnie wymieszać. Wlewać partiami do ubitej kremówki z mascarpone i energicznie mieszać.  Wylać na wierzch zimnego sernika i wstawić ponownie do lodówki aż mus zgęstnieje. 




 Stwierdzam, że dodanie musu to był strzał w dziesiątkę. Sernik jest po prostu genialny w smaku. I nie jest słodki






Zrazy kociewskie

 Wiele razy je robiłam a jakoś nie ma tu przepisu na nie. Najczęściej robiłam z karkówki i to mięso będę polecała bo przerośnięte jest tłuszczem, który nadaje dodatkowego smaku. Tym razem robiłam ze schabu, który jest mięsem chudym. Też wyszły bardzo dobre, ale karczek to jest karczek. Nigdy nie trzymałam się oryginalnego przepisu, bo u mnie musi być o wiele więcej kapusty. Ale podam oryginalny przepis, który podała moja serdeczna koleżanka Janeczka.  

Nie mogę pogodzić się z Jej śmiercią . Janeczki i Jej męża. To nie tak miało być . Na kilka dni przed pójściem obojga do szpitala (niestety, covid) rozmawiałyśmy. Cały czas wierzyłam, że wyjdą obydwoje z tej wstrętnej i podstępnej choroby.  Mąż Janeczki umarł 18 lutego, a sama Janeczka 3 dni później - 21 lutego. Strasznie mi przykro 😪 Janeczka ciągle podawała jakieś nieznane a fantastyczne przepisy na przeróżne dania. Zrazy kociewskie obie znalazłyśmy na forum Wielkie Żarcie . 






"1 kg mięsa wieprzowego (karkówka lub szynka)
40 dag kiszonej kapusty
2 cebule
5 dag suszonych grzybów
sól, pieprz, cukier
bulion grzybowy w kostce

Grzyby namoczyć w wodzie i obgotować przez ok. 10 minut. (Wywaru nie wylewać.)
Cebule pokroić w drobną kostkę i zeszklić na oleju,kapustę posiekać i dodać do cebuli.
Dodać posiekane grzyby, podsmażyć razem przez ok. 5 minut, następnie dolać wywar z grzybów i doprawić do smaku solą, pieprzem i cukrem (farsz powinien być dosyć pikantny).
Dusić do czasu aż odparuje cały płyn. Ostudzić
Mięso pokroić w plastry i rozbić cienko. Obsypać solą i pieprzem. Nałożyć farsz i zwinąć ciasno w roladki. Spiąć wykałaczkami. Obsmażyć na oleju.
Resztę farszu przełożyć do naczynia żaroodpornego, na to poukładać zrazy.
Rozpuścić bulion grzybowy w 2 szklankach wody i zalać kapustę ze zrazami.
Zapiekać pod przykryciem ok 1,5 godz lub do czasu aż będą miękkie."

Jak wyżej napisałam, u mnie zawsze jest sporo więcej kapusty. Ślubny lubił jak było jej dużo a i mnie ona smakowała, podana obok ziemniaków i mięsa. 

Dzisiaj użyłam plastrów schabu a samą kapustę lekko podgotowałam wcześniej, tak ok. pół godziny. Po tym czasie odcedziłam i lekko odcisnęłam. Cebulę podsmażyłam na smalcu, który sama robiłam. Uważam, że smalec daje więcej smaku niż olej i smażę głównie na nim.  

Tak samo obsmażałam przygotowane już zrazy, na smalcu. 

2 szklanki bulionu, to dla mnie zdecydowanie za dużo. Ale jak kto lubi. Ja wolę mniej. Używałam różnie: bulion warzywny, bulion grzybowy a dzisiaj miałam po prostu trochę rosołu do którego dodałam mielone grzyby i chwilkę razem pogotowałam. . 

Na tej fotce, zrazy już upieczone









sobota, 6 marca 2021

Polędwiczki z gorgonzolą

 Przepis ten robiłam wieki temu. Zapomniałam na amen o tym przepisie. To dość pikantne danie, ale tę pikantnośc sami sobie możemy regulować.





Składniki:

* 3 polędwiczki wieprzowe,

* 1 pęczek cebulki dymki,

* 100 - 150 g gorgonzoli

* 200 ml śmietanki kremówki (30%),

* 1,5 - 3 łyżeczek pasty sambal oelek (proponuję zacząć od 1 łyżeczki)

* 1 kostka bulionu warzywno-drobiowego

Polędwiczki pokroiłam na 2 cm plastry, które rozgniotłam delikatnie dłonią. Na dużą patelnie dałam tłuszcz i usmażyłam plastry polędwiczek na dość dużym ogniu, przez ok. 5 minut, posypując świeżo zmielonym pieprzem pod koniec smażenia. Przełożyłam do ogrzanej miseczki i przykryłam. Pozostały ze smażenia tłuszcz przelałam do rondla i wrzuciłam do niego pokrojoną dymkę (łącznie z zielonym). Minutka smażenia z ciągłym mieszaniem. 

W tym czasie na patelnie dolałam wodę (ok. 1/2 litra) i wrzuciłam kostkę warzywno-drobiową. Zagotowałam. Polędwiczki wrzuciłam do podsmażonej dymki i zalałam bulionem z patelni i dodałam pokrojony ser gorgonzola. Pogotowało się ok. 5-7 minut. 








Po tym czasie dodałam 2 łyżeczki pasty sambal oelek i zalałam śmietanką kremówką. I znów 1 minutka - 3 gotowania. Sos wychodzi niezbyt gęsty. Aby go zagęścić , można dodać 1 łyżkę mąki rozmieszaną w odrobinie wody. Aby z mąki nie zrobiły mi się kluchy, do kubeczka dolewam stopniowo sos i energicznie mieszam. I dopiero teraz wlewam całość do rondla. do sosu.

Kruche ciasto z dżemem

 No i mam nieudany, choć bardzo smaczny wypiek. Chciałam wykorzystać dżem samorobny z czarnej porzeczki, który miał już dwa lata. Smakowo pychota, ale był konsystencji praktycznie stałej. Jeżeli ktokolwiek popamięta marmoladę w takich blokach, kupowaną wagę, to właśnie mój dżem tak samo wyglądał. Rozsmarowałam go grubą warstwą na podpieczonym spodzie. I jakoś do głowy mi nie przyszło, że pod wpływem temperatury, dżem jednak popłynie. No i drugi zonk. Na dżem poszła śmietanowa pianka. Tylko ki diabeł mnie podkusił, żeby na koniec dolać ok. 100 ml kremówki. I pianka już nie była pianką po pieczeniu, choć baaaaaaaaaaaaardzo dobra. Całość wygląda niezbyt efektownie choć bardzo dobrze smakuje.






Składniki:

Ciasto

* 350 g mąki tortowej
* 100 g mąki krupczatki
* 260 g masła - mocno schłodzone
* 6 żółtek (białka zostawić do pianki)
* 1 łyżeczka proszku do wypieków (można nie dawać ale ja chciałam, żeby ciasto odrobinę wyrosło)
* 2 łyżki cukru pudru

* 1-2 słoiczki dżemu własnej produkcji (ja do swoich dżemów nie dodaję żadnych fixsów, czy innych wspomagaczy do żelowania, a jedynie sam cukier)

Mąki wymieszać z cukrem pudrem i proszkiem.  Pokroić na mniejsze kawałki zimne masło i razem posiekać bardzo drobno. Dodać żółtka i szybko wyrobić ciasto. Ja robię wszystko w malakserze. 
Ciasto podzielić na dwie części w proporcjach 2/3 i 1/3. Każdą osobno zawinąć w folię spożywczą i schłodzić solidnie w lodówce.

Większą część ciasta zetrzeć na dno formy 24 x 36 cm (spód wyłożyć papierem) i podpiec w piekarniku przez ok. 13 - 15 minut w temperaturze 170 stopni - termoobieg. Wyjąć i całkowicie schłodzić. Na zimne ciasto wyłożyć dżem (nie używam dżemów kupionych w sklepie). Na dżem wyłożyć śmietanową piankę

Napiszę jakie były założenia i co w ostatnim momencie zmieniłam)

* 6 białek
* 1 szklanka cukru drobnego
* 500 g śmietany 18% kwaśnej, gęstej ( i tu dałam 400 g śmietany, która nie była jednak bardzo gęsta i wlałam do tego ok. 100 może ciut więcej kremówki.)
* 4 łyżki maizeny lub skrobi ziemniaczanej (zapomniałam wsypać i została na blacie)

Białka ubić na sztywno ze szczyptą soli. Nie przerywając ubijania dodawać po łyżce cukru.  Ubijać aż cały cukier rozpuści się w pianie a piana będzie baaaaaardzo sztywna i lśniąca. Dodać maizenę i wymieszać - można wciąć mikserem. Śmietanę wymieszać w misce. Dodawać partiami pianę i delikatnie mieszać szpatułką. Pianę wyłożyć na dżem i wyrównać. Na pianę zetrzeć pozostałe ciasto i wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Piec ok. 40 minut.