Translate

sobota, 23 października 2021

Śmietanowiec

 Bardzo proste ciasto do zrobienia, choć wygląda na bardziej skomplikowane. Ale naprawdę, nie jest. Ciasto robi się lekko i przyjemnie, a upieczenie 6 blatów to ok. 40 minut. 

Niestety, ale ja mam kakao, które nie jest zbyt ciemne i nie wyglądają te blaty zbyt efektownie. Jeżeli macie bardzo ciemne kakao, będzie wyglądać o wiele lepiej, choć w smaku takie samo.





Składniki:

Ciasto:

* 480 - 500 g maki tortowej (najpierw należy odważyć tę mniejszą ilość a resztę zostawić do końcowego wyrabiania)

* 250 g kwaśnej śmietany 18 - 20 %

* 150 g miękkiego masła

* 150 g cukru pudru

* 1,5 łyżeczko proszku do pieczenia

* 1,5 - 2 łyżek kakao


Przełożenie:

* 500 g śmietanki kremówki 36% - mocno schłodzona

* 400 g śmietany kwaśnej 18 - 20% - mocno schłodzona

* 200 g mascarpone - mocno schłodzone

* 3-4 łyżki cukru pudru

* cukier waniliowy z dodatkiem wanilii

* opcjonalnie, można dodać trochę soku z cytryny


Sposób przygotowania:

Wszystkie składniki ciasta, poza kakao, zagnieść na miękkie i elastyczne ciasto. Ja robiłam to w malakserze i zajęło mi to minutę. Można zrobić w robocie i spokojnie można zarobić rękami w misce. Wyrobione ciasto podzielić na dwie równe części. Do jednej z nich dodać kakao i dokładnie wyrobić. Do drugiej dodać 1 łyżkę mąki i wyrobić. Każdą z części ciasta, podzielić na 3 równe kawałki. W sumie jest 3 części kakaowego i 3 części jasnego ciasta. Zawinąć w folię spożywczą i schować do lodówki na godzinę lub dwie. 

Przygotować 6 kawałków papieru do pieczenia, tak aby można było na każdym rozwałkować ciasto na koło o średnicy 22-23 cm. 

Nastawić piekarnik na 200 stopni. Wyjąć z lodówki jedną część ciasta i rozwałkować na papierze. Wyciąć koło o średnicy 22-23cm. Kawałków ciasta po bokach nie wyrzucać lecz piec łącznie z blatem. Ciasto ponakłuwać i wstawić do pieczenia. Pieczemy ok. 5 - 6 minut. Swoje blaty piekłam dokładnie po 6 minut każdy. Upieczony blat wyjąć i ułożyć razem z papierem na kratkę do wystudzenia. Tak samo upiec pozostałe 5 blatów. 

Upieczone blaty nie są twarde. Są raczej miękkie i łatwo je odkleić od papieru na którym się piekły. 

Śmietanę wymieszać z cukrem waniliowym. Do miski wlać kremówkę i dodać mascarpone oraz cukier puder. Ubić, aby masa była gęsta ale nie sztywna. Ma być lekko lejąca jeszcze. Dodać teraz śmietanę wymieszaną z cukrem waniliowym i jeszcze krótko razem ubić. Masa nie powinna być tak gęsta i sztywna jak do tortów. Musi być bardziej miękka. 

Na spodzie tortownicy ułożyć kakaowy blat, wyłożyć część masy śmietanowej, rozprowadzić równą warstwą. Teraz ułożyć jasny blat i pokryć śmietaną. I kolejno układamy naprzemiennie blaty jasne i kakaowe, pokrywając je śmietaną. Ostatni, szósty blat również smarujemy śmietaną. 

Tak przygotowane ciasto zostawić na godzinę na blacie kuchennym (o ile w kuchni nie jest zbyt gorąca) a następnie odstawić w chłodne miejsce , najlepiej do lodówki. Musi postać tak kilka godzin. 

W blenderze skruszyć resztki upieczonego, odciętego ciasta i posypać boki i wierzch. Można zupełnie inaczej ozdobić ciasto. Ja bardzo lubię te proste przybrania do prostych ciast. 




sobota, 16 października 2021

Pierogi

 Ot, takie zwykłe porosołowe.  Tydzień temu był rosół i zostało mięso. No i mus było je wykorzystać. Przepisu na nadzienie nie będę dokładnie opisywać, bo nie trzymałam się żadnych proporcji. Ale pokażę moją metodę lepienia pierogów i przepis na samo ciasto




Farsz do pierogów:

* mięso porosołowe - u mnie była to wołowina, perliczka i trochę kaczki
* kapusta kiszona - ja na swoja ilość mięsa miałam ok. 0,5 kg kapusty
* dwie garstki suszonych grzybów - namoczyć w gorącej wodzie. 
* ziele angielskie, liść laurowy, sól, pieprz
* boczek lub słonina lub smalec ze skwarkami
* 1 niezbyt duża cebula

Kapustę zalać niewielką ilością wody i wstawić do gotowania, dodając listka laurowego i ziele angielskie. W połowie gotowania , po ok. pół godziny, dodać grzyby wraz z wodą w której się moczyły. Gotować jeszcze ok. pół godziny. Ugotowaną kapustę wylać na sitko i odczekać aż przestygnie. Teraz należy odcisnąć, żeby nie było za dużo wody. Odciśniętą kapustę wyłożyć na blat/stolnicę i posiekać drobno tasakiem lub szerokim ostrym nożem. Włożyć do miski. Do tej samej miski dodać zmielone mięso. Wymieszać. Na dużą patelnie dać boczek/słoninę pokrojone w drobną kostkę. Po chwili dodać pokrojoną w kostkę cebule. Smażyć aż cebula lekko się zezłoci. I w tym momencie dać kapustę z mięsem na patelnię. Wymieszać dokładnie i podgrzewać razem wszystko, mieszając cały czas. Farsz powinien zrobić się wyraźnie gorący. W tym momencie, zdjąć patelnię z ognia. Farsz wystudzić. Pierogi nadziewamy tylko wystudzonym farszem. 

Ciasto na pierogi:

* 3 szklanki mąki - tu użyłam maki tortowej, w takim zielonym opakowaniu. Bardzo dobrze się spisała

* 1 szklanka  gorącej wody )gorącej a nie ciepłej)

* 2-3 łyżki oleju (jak zawsze, olej z pestek winogron dałam)

* sól do smaku (ok. 1/2 małej łyżeczki)

W misce wymieszałam mąkę z solą. Zaczęłam dolewać stopniowo gorącą wodę i od razy łyżką mieszałam. Na koniec dolałam olej. Ciasto zaczęłam zagniatać w misce. Czasami trzeba dodać jeszcze 2-3 łyżki wody. Kiedy ciasto już dobrze mi się połączyło i widziałam, że wody będzie wystarczająca ilość (ciasto jest miękkie ale nie może być rzadkie. Ma być plastyczne ale nie za miękkie), wyjęłam z miski na blat i wygniatałam dopóki nie stało się jednolite i lśniące. Ciasto włożyłam do miski a miskę dokładnie nakryłam. Ciasto odpoczywało w misce przez ok. pół godziny. Po tym czasie odcięłam ok. 1/4 ilości ciasta i utoczyłam z niego wałeczek o średnicy 2,5 - 3 cm. Wałeczek pokroiłam na kawałki o długości ok. 2 cm. W momencie jak zaczęłam kleić pierogi, to nastawiłam na ogień, spory garnek z wodą posoloną. 


Każdy z kawałków osobno wałkowałam na okrąg. 



Z takiego placuszka robiłam pieroga i dopiero brałam się za kolejny kawałek ciasta.  

Placuszek układam na lewej dłoni i układam dużo nadzienia. Może się wydawać, że jest go za dużo, ale ciasto jest na tyle plastyczne, że rozciąga się i brzegi dają się spokojnie zlepić. 

Wałkowanie kawałka, nadziewanie go i od razu zlepianie , powoduje to, że pozostałe odcięte  kawałki ciasta nie obsychają i pierogi idealnie się sklejają później. 





Ulepione pierogi wrzucamy na gotującą się wodę. Nie może być ich za dużo. Ja do swojego garnka wrzucałam po 10 pierogów. Co jakiś czas  lekko zamieszałam, żeby pierogi nie przywarły do dna. Pierogi zaczęły stopniowo wypływać do góry. Jak wypłynęły już wszystkie, gotowałam ok. 2 minut.  Ugotowane wyjmowałam łyżką cedzakową, dokładnie osączając z wody i układałam pojedynczą warstwą na dużym talerzu. 


I takie pierogi możemy od razu podać sobie polane omastą, albo dokładnie wystudzić a potem jeść odsmażone na rumiano lub zamrozić jeżeli jest ich nadmiar. 







Szarlotka krucho-drożdżowa

 Stary bardzo mój przepis, ale z odrobinę innymi proporcjami. Pierwszy raz wstawiłam przepis na tę szarlotkę, jeszcze na starym blogu, jakieś 10 lat temu a piekłam ją już dużo wcześniej. 


No cóż, nie dało się ukroić zgrabnego kawałka bo ciasta super delikatne a jabłek, jak widać, dużo. 





Składniki:

* 500 g maki tortowej + mąka do wyrobienia i wałkowania

* 250 g masła schłodzonego

* 6 żółtek

* 2 płaskie łyżki kwaśnej śmietany

* 25-30 g drożdży świeżych

* cukier puder - w ilości jak słodkie ciasto preferujemy

* pół szklanki bułki tartej


* 2 kg jabłek - waga już obranych i oczyszczonych jabłek - użyłam tym razem złotej renety

* cukier do jabłek - ilość w zależności od preferencji smakowych

* sok i skórka otarta z połowy cytryny


Sposób przygotowania:

Ja zawsze zaczynam od przygotowania jabłek, które powinny dobrze wystygnąć. Jabłka obrane i oczyszczone należy pokroić w kostkę  niebyt dużą ale i nie bardzo drobną. Na dno dużego rondla z szerokim dnem, wlać odrobinę wody (nie więcej jak pół szklanki). Można dodać łyżkę masła. Wrzucić do rondla jabłka, rondel przykryć i ustawić na średnim ogniu. Dodać skórkę z cytryny i polać jabłka sokiem z niej. Dodać cukier. Jabłka co jakiś czas przemieszać. I smażyć aż prawie się rozpadną całe . Całkowicie wystudzić. Ja tym razem użyłam złotej renety, która nie jest za bardzo soczysta, więc jabłka są dosyć gęste po usmażeniu.

Ja robię całe ciasto w malakserze i zajmuje te chwilkę po prostu. Ale można spokojnie zrobić je ręcznie. Przesiać mąkę, dodać puder i zetrzeć na tarce jarzynowej chłodne masło. Dokładnie razem posiekać. Drożdże dodać do śmietany i wymieszać. Drożdże rozpuszczą się w tej śmietanie. Do maki dodać żółtka i śmietanę z drożdżami. Szybko zagnieść ciasto. Podzielić je na dwie części. U mnie jedna jest odrobinę większa od drugiej i po wywałkowaniu daję ją na spód.

Formę 24 x 36 cm wyłożyć na dnie papierem. Ja używam tortownicy o tym rozmiarze i wtedy o wiele wygodniej jest wyjąć ciasto. Na dnie formy wyłożyć rozwałkowane ciasto formując od razu boki (tak ze 2 cm moje ciasto zachodzi  na boki). Na ciasto posypać równą warstwą bułkę tartą, która zbierze ewentualny nadmiar soku z jabłek a ciasto nie będzie wtedy mokre. Na bułkę wyłożyć jabłka. Drugą część ciasta rozwałkować na wielkość formy i ułożyć na jabłkach. Zrobić kilka dziurek patyczkiem do szaszłyków  (po to, żeby jabłka mogły odparować w trakcie pieczenia) i całość odstawić na ok. 30 - 40 minut, przykryte ściereczką bawełnianą lub lnianą. Po tym czasie wstawić do piekarnika nagrzanego do 175 - 180 stopni i piec ok. 50 - 60 minut. 

Po upieczeniu wyjąć ciasto od razu i formę ustawić na kratce do studzenia. Wierzch posypać cukrem pudrem lub zrobić lukier cytrynowy. 








sobota, 9 października 2021

Sernik dyniowo-czekoladowo-pomarańczowy





 Miał być sam dyniowo-pomarańczowy, z dodatkiem przygotowanej wcześniej marmolady (post wcześniejszy), ale jakoś kolor mi nie odpowiadał więc dodałam czekoladę gorzką (ta też mnie zawiodła co do koloru). Sama dyni nie za bardzo lubię, ale wokół tyle wypieków dyniowych, że postanowiłam dać jej szansę w innym wypieku niż drożdżowy.  Ja marmoladę zrobiłam sobie tydzień wcześniej, więc roboty przy serniku nie miałam dużo.





Składniki:

Spód sernika zrobiłam z pokruszonych herbatników kakaowych, wymieszanych z roztopionym masłem. Okruszki wysypałam na dno tortownicy o średnicy 24 cm, wyłożonej papierem do pieczenia (samo dno wykładam), rozsypać równą warstwą a następnie ugnieść dnem szklanki czy innego naczynia z równym dnem. 

Podpiec w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez ok. 10 minut. Wyjąć i wystudzić. 

Teraz piekarnik ustawić na 230 stopni (tak, to nie pomyłka)

Przygotować masę serową:

* 1 kg sera twarogowego o zawartości tłuszczu co najmniej 18% 

* 330 350 g marmolady dyniowo-pomarańczowej

* sok i skórka otarta z połowy dużej pomarańczy

* 4 duże jajka - moje były naprawdę bardzo duże, więc jeżeli ktoś używa jajka w rozmiarze L to należy dać 5 jajek

* 100 g śmietanki kremówki

* 100 g czekolady deserowej lub gorzkiej (ja dałam czekoladę gorzką o zawartości 74% kakao)

* 1 opakowanie budyniu waniliowego z dodatkiem prawdziwej wanilii

* 4 - 5 łyżek cukru pudru (należy masę spróbować czy odpowiednio słodka i dostosować ilość cukru do własnych upodobań)

Sposób przygotowania. 

To kolejny mój sernik gdzie nie używałam żadnego sprzętu, miksera czy robota. Nie jest potrzebny wcale a nawet nie powinien być używany, żeby za bardzo nie napowietrzyć masy serowej. 

Składniki użyte do sernika miały temperaturę pokojową. Wyjęłam wszystko z lodówki co najmniej 2 godziny wcześniej.

Czekoladę wraz z kremówką rozpuścić w kąpieli wodnej. Ostudzić do temperatury pokojowej

Do dużej misy włożyć twaróg sernikowy i lekko rozmieszać łopatką. Dodać marmoladę dyniową i całe jajka. Ponownie wymieszać dokładnie, aż składniki utworzą jednolitą masę. Dodać budyń, cukier puder oraz sok i skórkę pomarańczy. Ponownie wymieszać. Na koniec dodać rozpuszczoną czekoladę i dokładnie wymieszać. Wlać masę serową do tortownicy. 

Sernik będziemy piec nie na kratce ale na blaszce z wyposażenia piekarnika. W trakcie jak piekarnik się nagrzewa, na dno blachy należy wlać kubek wody, żeby piekarnik mocno zaparował. 

Do pieczenia zastosowałam metodę gazetową, ale taką trochę oszukaną bo gazet nie mam. Kiedyś piekłam tą metodą i używałam gazet codziennych, takich czarno białych. Nie mogą być to inne gazety, bo ich papier nie nasiąknie wodą. Z braku gazet zastosowałam ręczniki kuchenne. Mam takie dosyć grube, trzywarstwowe. Urwałam z rolki taka długość aby swobodnie można było owinąć tortownicę. Złożyłam tak, aby były na wysokość tortownicy (u mnie na cztery podzielone) . Namoczyłam i owinęłam wokół tortownicy a brzeg dolny leciutko był poniżej tortownicy. Tortownice wstawiłam do piekarnika i sprawdziłam czy ten dolny brzeg ręczników dotyka blachy z minimalną ilością wody. Jeżeli woda całkowicie już wyparowała, należy dolać jej ponownie na blachę aby ręczniki mogły ją spokojnie ciągnąć i nasiąkać. 

Jeszcze mała uwaga. Tortownica powinna być super szczelna. Jeżeli taka nie jest, należy jej spód zabezpieczyć folią aluminiową.

Po 10 minutach zmniejszyć temperaturę w piekarniku do 155 stopni. 

Lekko uchylić piekarnik na chwilę aby zmniejszyć temperaturę piekarnika. Wystarczy ok. 15-30 sekund. Piec w obniżonej  do 155 stopni temperaturze przez ok. 40 - 45 minut.  Boki sernika powinny być dobrze ścięte a sam środek jeszcze taki delikatny, galaretowaty. 

Mój piekarnik ma wyższą temperaturę niż pokazuje i po 40 minutach, środek sernika też miałam prawie ścięty. Sernik należy wyjąć i wystudzić a wystudzony wstawić do lodówki na co najmniej 6 - godzin. 


Sernik po schłodzeniu ozdobiłam rozetkami z bitej śmietanki do której dodałam wanilii. 





Marmolada z dyni i pomarańczy

 Z porcji podanej niżej wyszło mi 3 słoiczki po ok. 300 g każdy. 

Ja zrobiłam marmoladę z myślą o serniku, ale równie dobrze można zrobić z nią np. tartę. 





Składniki:


* ok. 1 kg już oczyszczonej dyni - ja użyłam dynię Hokkaido

* 2 duże pomarańcze

* 1 cytryna

* ok. 200 g cukru (sypałam na oko a potem marmoladę po prostu próbowałam)* ewentualnie trochę startego świeżego imbiru


Sposób przygotowania:

Dynię pokroić na mniejsze kawałki i upiec do miękkości w piekarniku, w temperaturze 180 stopni. Pomarańcze obrać dokładnie (ja skórę ścinam tak, że odcinam również albedo (biała skórka). Następnie pomarańczę należy wyfiletować. Do tego potrzebny jest ostry nóż. Filetujemy na miską, bo soku sporo wycieka w trakcie. Pozostałość po pomarańczy należy dobrze odcisnąć z pozostałego soku. Same filety należy pokroić w niedużą kostkę. Wrzucić do rondla. Upieczoną dynie pozbawić skórki i również pokroić w niedużą kostkę. Dodać do rondla. Wlać odzyskany sok z pomarańczy oraz sok wyciśnięty z całej cytryny. Dodajemy cukier i ustawiamy rondel na średnim ogniu. Gotować teraz przez ok. godzinę. Po tym czasie zblendować całość. Ponownie rondel ustawić na ogniu i gotować jeszcze ok. 10 minut. Ja na tym etapie dodałam trochę wody bo masa wyszła mi niezwykle gęsta. Do marmolady można dodać trochę startego imbiru i wtedy będzie idealna do tarty. Ja nie dawałam bo w planach był sernik z czekoladą. Gotującą się marmoladę wkładać do słoiczków, od razu zakręcać i odstawić do góry dnem do wystygnięcia. 




sobota, 2 października 2021

Marcello

 Jakieś 40 lat temu, takie ciasto było w cukierni obok. Czarne niczym noc, i dużo warstw ciasta. Cukiernia wyniosła się na drugi koniec miasta i teraz to nawet nie wiem czy takie ciasto jeszcze robią. Nie za bardzo go lubiłam bo jechało margaryną. A ja nie wyobrażam sobie jakiegokolwiek kremu na margarynie. I na całe lata zapomniałam o tym cieście. Aż tydzień temu jakiś przebłysk miałam, że zjadła bym takie właśnie ciasto. Wszystkie składniki w domu były więc zakasałam rękawy i do roboty. A roboty jest przy nim naprawdę dużo i bardzo dużo czasu potrzebne jest na przygotowanie. 





Składniki:

Ciasto:

* 9 całych jajek w temperaturze pokojowej ( ja miałam jaka różnej wielkości ale przewaga była dużych jajek. Jeżeli ktoś kupuje jajka rozmiarowe i są to "L" to proponuję wziąć 10 jajek)

* 1 i 1/3 szklanki maki (a szklanka moja ma 250 ml pojemności)

* 1 i 1/3 szklanki cukru drobnego

* 80 g kakao

* 1,5 łyżeczki proszku do wypieków

Krem Russel:

* 5 całych jajek

* 1 szklanka cukru drobnego

* 500 g masła - w temperaturze pokojowej

* 70 g kakao

Nasączenie:

* 1 szklanka wódki 

* 1 szklanka wody

* można dodać trochę cukru do smaku (ja nie dodawałam)

* ewentualnie można dodać jakiś aromat (też nie dodawałam bo nie lubię tych chemicznych aromatów)


Sposób przygotowania:

Piekarnik nagrzać do 180 stopni (grzanie góra dół). Należy przygotować 7-8 arkuszy papieru do pieczenia o wielkości dna formy w której będziemy piekli. Może to być tortownica np. 23 - 24 cm średnicy. Ja piekłam w prostokątnej formie 28 x 18,2 cm.  Na tę formę wykładałam po 6 łyżek ciasta i wyszło mi 8 cieniutkich blatów biszkoptowych.

W misce wymieszać mąkę tortową, kakao i proszek do pieczenia. Całe jajka wbić do dużej miski. Dodać cukier. Ubijać aż jajka bardzo zwiększą swoją objętość a masa jajeczna zrobi się prawie biała i bardzo gęsta. Mnie zajęło to ok. 15 minut, mikserem na najwyższych obrotach. Teraz przesiać na trzy tury mieszaninę maki z kakao. Robotem na najniższych obrotach wymieszać, tylko do połączenia składników. Resztę przemieszać już delikatnie szpatułką. 

Nakładać po 5 - 6 łyżek masy biszkoptowej na dno formy, rozprowadzić równą warstwą i wstawić do nagrzanego  piekarnika . Piec ok. 10 minut. Od razu po wyjęciu z piekarnika odkleić papier od spodu ale ciasto zostawić na tym papierze do zupełnego wystudzenia. Jeżeli nie odkleimy od razu papieru, później będzie trochę trudno to zrobić,  bo blaty ciasta są bardzo cieniutkie. W ten sam sposób upiec kolejne blaty. Mnie wyszło 8 blatów. Nie polecam układania blatów jeden na drugim bo pomimo papieru, mogą się posklejać. Powinny leżeć każdy osobno. Ciasta w misce już nie mieszamy. Po prostu wybieramy łyżką bez mieszania. 

Teraz możemy wziąć się za przygotowanie kremu Russel. Najpierw należy znaleźć garnek, gdzie po wlaniu wody ustawimy spokojnie miskę (miska szklana lub metalowa), która nie będzie dotykała do tej wody ale częściowa będzie mieścić się w tym garnku. Garnek należy ustawić na małym ogniu. Do miski należy wbić jajka i krótko je rozmieszać mikserem a następnie, cały czas miksując, dodać cukier. Miksować tak długo aż masa jajeczna mocno zwiększy swoją objętość, zrobi się prawie biała i gęsta. A dotknięta jest wyraźnie ciepła. Zawsze sprawdzam palcem temperaturę masy. Ma być wyraźnie ciepła ale nie gorąca. Kiedy masa zrobi się gęste, zdejmujemy miskę z garnka i ustawiamy ją w dużo większej misce z zimną wodą. Zmniejszamy obroty miksera na minimum i wciąż ubijamy. Masa w tym czasie jeszcze zgęstnieje trochę. Kiedy jest lekko ciepła, odstawiamy mikser i mieszamy łyżką dotąd aż masa będzie miała temperaturę pokojową. Miękkie masło należy ubić do białości. Ubijać nie krócej niż 5 minut. Nie przerywając ubijania dodawać po 1 łyżce schłodzonej masy jajecznej. Za każdym razem, wymieszać aż połączy się masło z masą jajeczną i kolejną łyżkę dołożyć. Teraz można przesiać już kakao. Miksować tylko do połączenia składników  a później wymieszać, zbierając z boków, szpatułką silikonową,.

Przygotować nasączenie. Wymieszać wszystkie składniki razem. 

Przygotować formę, układając na dnie papier do pieczenia. Włożyć pierwszy blat ciasta i nasączyć. Ja zawsze robię to szerokim pędzlem silikonowym. Idzie to szybko a ciasto jest równo nasączone. Na blat wyłożyć ok. 1/8 kremu i rozsmarować. Ja na pierwszej warstwie ułożyłam dodatkowo wiśnie z nalewki. Nie jest to konieczne ale ja mam i wykorzystuję. Ułożyć kolejny blat biszkoptowy, nasączyć, kolejną porcję kremu rozsmarować i ponownie kolejny biszkopt. I tak do wyczerpania składników. Na wierzch też posmarowałam krem. Ciasto wstawić do lodówki na kilka godzin. U mnie całą noc stało.

Rano przygotowałam ganache: 100 g czekolady gorzkiej i 100 ml śmietanki kremówki, rozpuszczone w kąpieli wodnej, wystudzone trochę i polane po wierzchu ciasta.