Po ostatniej wpadce z pączkami, a właściwie z drożdżami, jakoś nie miałam serca aby kolejne robić. Ale przemogłam się i oto są. Niezwykle delikatne, wyrosły przeogromne i puchate
Na razie wstawię fotkę a przepis napiszę wieczorem. Nie mam siły na nic więcej bo dzisiaj praktycznie nie wychodziłam z kuchni.
Tu pierwsza partia usmażona a kolejna w rondlu
I pierwsze gorące utaplane w lukrze. Żałuje, że nie ma skórki pomarańczowej
W rogu widać stolnicę, na której reszta czeka na smażenie
Jeden w pudrze, drugi w lukrze, reszta golasy
* 700 g mąki ( w tym dałam 100 g mąki krupczatki)
* 50 g drożdży
* 8 żółtek (z dużych jaj)
* kilka łyżek cukru (daję mało, bo w środku jest słodka marmolada a na wierzchu lukier lub puder)
* 250 ml mleka ciepłego
* 4 łyżki, takie odmierzone z górką, jogurtu naturalnego
* 100 g roztopionego masła
* tłuszcz do smażenia (smażę głównie na smalcu ale dzisiaj dodałam trochę oleju do niego)
Sposób przygotowania:
Z drożdży, kilku łyżek ciepłego mleka, szczypty cukru i 1 łyżki mąki zrobić rozczyn. Wymieszać i odstawić do wyrastania. Mąkę przesiać do miski, dodać ciepłe mleko, jogurt, żółtka ubite z cukrem i wyrośniety zaczyn. Wyrobić aż ciasto będzie gładkie. Wciąż wyrabiać i partiami dodawać roztopione masło. Wyrabiać tak długo aż całe masło będzie wchłonięte przez ciasto. Nakryć miskę filią lub ściereczką i odstawić do wyrastania. Powinno podwoić swoją objętość.
Wyrośnięte ciasto wyjąć na blat lekko oprószony mąką i podzielić na równej wielkości kawałki. Ja już nic a nic nie podsypywałam mąką, bo ciasto idealnie się formuje i do niczego nie klei. Moje miały po ok. 70 g każdy. Można zrobić trochę mniejsze, bo te wychodzą naprawdę spore.
Każdy kawałek ciasta uformować w placuszek, na środku ułożyć marmoladę i zawijając , uformować pączka. Układać pączki na oprószonym blacie, lekko spłaszczyć dłonią każdy i nakryć od razu ściereczką. Pączki powinny wyraźnie podrosnąć.
Kiedy pączki rosną, należy rozgrzać tłuszcz do ok. 170 - 175 stopni. Ja tłuszcz rozgrzewam na takim mniejszym ogniu aby nagrzewał sie dość długo. Tłuszczu ma być na tyle dużo aby pączki swobodnie w nim pływały, nie dotykając dna rondla. Wkładać po 3-4 pączki na raz, tak aby bardzo swobodnie pływały. Pączki w tłuszczu bardzo rosną i muszą mieć miejsce. Rondel nakrywamy pokrywką. Po ok. 3 minutach, odkrywamy pokrywkę i przewracamy pączki na drugą stronę, do dosmażenia. Przed wyjęciem, należy każdego sprawdzić patyczkiem czy na pewno jest dobrze wysmażony. Jeżeli na patyku widać ślad ciasta, to smażymy dalej aż patyczek będzie zupełnie suchy.
Usmażone pączki wyjmować na paterę wyłożoną ręcznikiem kuchennym.
Jeżeli chcemy pączki polukrować to robimy to wtedy, gdy pączki są jeszcze gorące. Kiedy mamy oprószyć pudrem, czynimy to z zimnymi pączkami
A ten jeden, jedyny, którego za słabo skleiłam i wyciekło mi trochę marmolady w smażeniu
I już nie pączkowo, ale kulinarnie. Pasztet jeszcze piekłam. Wieprzowo-drobiowy. Jeszcze nie był w lodówce, więc ciut się mazał po nożu
Krysiu, pączki wyglądają obłędnie i w tym roku będę je testował.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Chyba dodatek tego jogurtu spowodował, że ten jeden jedyny pączek, którego zakamuflowałam na dzisiaj, jest wciąż mięciutki i chyba jeszcze lepszy (ale ja wolę pączki następnego dnia)
UsuńJak zwykle... Dokładny przepis, paczki wyglądają obłędnie i na pewno tak smakują. Od teraz to będzie i mój przepis ��
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuję Grażyna
Dziękuję. Już nie ma, wszystko wczoraj poszło :D
UsuńPączki wyglądają obłędnie i napewno tak smakują Napewno zrobię z Pani przepisu Ja nigdy nie przykrywalam garnka pokrywką Czy to ma jakieś znaczenie?
OdpowiedzUsuńDziękuję. Wg mnie ma znaczenie przykrywanie garnka. Przecież po włożeniu pączków, temperatura tłuszczu mocno spada. Gdy rondel przykryjemy, temperatura spadnie ale o wiele mniej
UsuńKrysiu pączki wzorcowe :) Kusisz mnie przepisem. Z pewnością ten sezon będzie dla mnie pączkowy ;) Co do drożdży, niestety i ja miałam takie złe doświadczenia. Kupowałam w swoim czasie w niedużych marketach i za każdym razem nie rozmnażały się. Dałam spokój, mam teraz suszone, a świeże przetestowałam jedne z hipermarketu i działają. Trzymam się tej marki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Małgosiu.
UsuńGdybyś kiedyś spotkała drożdże piekarskie, takie w półkilogramowych blokach, to polecam z całego serca. Podzieliłam sobie na porcję po 25 g i zamroziłam. Są rewelacyjne