Tak, kolejny raz piekę bo to ulubiona z wszystkich szarlotek. Za każdym razem jakieś minimalne zmiany robię bo doskonałości nie ma co zmieniać. Po raz pierwszy upiekłam ją chyba jakieś 15-16 lat temu. Na starym jeszcze blogu podawałam przepis dokładnie 13 lat temu.
Składniki:
Ciasto:
* 500 g maki pszennej tortowej ( z tego zostawić tak ze 2-3 łyżki do wałkowania ciasta)
* szczypta soli
* 250 g masła schłodzonego
* 4 żółtka (od dużych jajek miałam)
* 4 łyżki śmietany 18% - odmierzane z małą górką
* 4 łyżki cukru - też z górką odmierzane
* 30 g drożdży świeżych
* kilka łyżek bułki tartej lub kaszy manny. Ja wolę bułkę tartą.
Dodatkowo:
* 2 kg jabłek szarlotkowych - u mnie było trochę więcej i używałam jabłek odmiany boiken, wg mnie najlepsze do szarlotki
* skórka i sok z połowy cytryny
* 4-5 łyżek cukru
* ok. 50 ml wody
* galaretka brzoskwiniowa lub cytrynowa czy pomarańczowa.
Sposób przygotowania:
Dzień wcześniej przygotować jabłka. Obrać, pokroić na małe kawałki i włożyć do rondla z grubym dnem. Dodać wodę, sok i skórkę z cytryny. Podgrzewać i smażyć aż jabłka się rozpadną. Wyłączyć podgrzewanie rondla i dosypać galaretkę, wymieszać dokładnie. Zostawić do zupełnego wystudzenia.
Teraz można już przygotować ciasto. Najwygodniej i najszybciej robi się go w malakserze. Do misy malaksera wsypać mąkę, dodać sól i pokrojone na mniejsze kawałki zimne masło. Posiekać na konsystencję kaszki. Żółtka ubić z cukrem, tak żeby cukier się prawie rozpuścił. Śmietanę dać do miseczki i wkruszyć do niej drożdże. Rozmieszać aż drożdże się rozpuszczą. Śmietana spokojnie może być wprost z lodówki i nie czytajcie głupot, że ma być w temperaturze pokojowej ani że trzeba czekać aż zrobi się zaczyn. Nie ma najmniejszej potrzeby. Wystarczy że drożdże rozpuszczą się w śmietanie i tyle. To ciasto krucho drożdżowe a nie drożdżowe. Do mąki z usiekanym masłem dodać tę śmietanę i żółtka utarte z cukrem. Zagnieść ciasto. Podzielić je na dwie równe części. Przygotować formę 24 x 36cm. Ja mam formy non stik i wykładam papierem jedynie dno. Pierwszą część ciasta rozwałkować na wielkość formy plus 1 cm naddatek. Za pomocą wałka przenieść ciasto do formy. Z tego 1cm naddatku ma być taki niziutki brzeg. Ciasto w formie posypać bułką tartą i wyłożyć teraz jabłka. Drugi kawałek ciasta tak samo rozwałkować i ułożyć na jabłkach. Tu ten naddatek ciasta dla odmiany wcisnąć po bokach do środka. Ponakłuwać patyczkiem. Ja używam patyczka do szaszłyków, tej grubszej strony. Chodzi o to aby jabłka w trakcie pieczenia mogły odparowywać. Nakryć wierzch ciasta ściereczką żeby nie obeschło i zostawić na jakieś 20-30 minut. Włączyć teraz piekarnik na 175 stopni, z grzaniem góra dół. Kiedy piekarnik się nagrzewa, ciasto czeka spokojnie wciąż pod przykryciem. Wstawić ciasto do już nagrzanego piekarnika. Piec ok. 45-50 minut. Po upieczeniu wyjąć i odstawić formę na kratkę do studzenia. Nie odpinać wcześniej boków formy żeby jabłka nie wypłynęły. Ja odpięłam gdzieś tak po godzinie.




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz