Składniki:
• 750 g mąki (tylko tortowa była w domu i taką użyłam)
• 100 g masła
• 8 żółtek (miałam z dużych bardzo jajek)
• Cukier (nie wiem ile bo sypałam wprost z torebki, ale była chyba trochę więcej jak pół szklanki)
• 50 g drożdży
• 375 ml mleka (1,5 szklanki)
• Spory kieliszek spirytusu
Smalec do smażenia - ok. 1 kg
Sposób przygotowania:
Mąkę przesiać do dużej miski. W małej miseczce wymieszać drożdże z łyżeczką cukru i zalać ok. 50 ml ciepłego mleka. W mące zrobić dołek i wlać drożdże. Posypać na wierzchu mąką i odstawić do wyrośnięcia zaczynu. W pozostałym mleku rozpuścić masło, podgrzewając na malutkim ogniu. Do miski dać żółtka i cukier, ubić mikserem do białości. Teraz maleńką strużką wlewać ciepłe mocno mleko, ciągle ubijając mikserem. Całość dodać do mąki z zaczynem i wyrabiać, aż ciasto będzie gładkie i lśniące. Ciasto będzie delikatne i mięciutkie. Wyłożyć na blat posypany mąką i odkrawać kawałki wielkości ok. 60 g (ważyłam na wadze od razu), lekko kulać i odstawiać na posypany mąką blat. Spieszymy się z tą pracą, bo ciasto wręcz rośnie nam w rękach. Każdą kulkę rozpłaszczyć i ułożyć na środku łyżeczkę marmolady ulubionej, następnie dobrze zlepić i ukulać. Układać na lnianej lub bawełnianej ściereczce (można odrobinę oprószyć mąką, ale ja tego nie robiłam a i tak nic się do niczego nie przykleiło) i od razu przykrywać drugą ściereczką. I znów musimy to robić bardzo szybko aby ciasto wciąż pozostawało lekko ciepłe. Ukulane pączki zostawiamy na ok. 10 minut a następnie lekko każdy przygniatamy, aby go spłaszczyć. Ponownie przykrywamy i czekamy aż podrosną. W rondlu rozgrzać smalec do temp. Ok. 175 stopni. Ja gotowość tłuszczu sprawdzam za pomocą drewnianej łyżki, wkładając jej koniec w tłuszcz. Jeżeli wokół trzonka zaczynają robić się bąbelki, to to jest ten moment. Wkładamy po 3-4 paczki na raz i rondel przykrywamy pokrywką. Smażymy ok. 3 minut a następnie przekręcamy na drugą stronę i dosmażamy już bez przykrycia.. Sprawdzamy patyczkiem czy pączki są dobrze usmażone. Patyczek powinien być czysty. Obklejony ciastem oznacza, że jeszcze musimy smażyć. Usmażone paczki wyjmujemy na tacę wyłożoną potrójnie złożonym ręcznikiem papierowym. Zostawiamy do wystudzenia. Na koniec posypujemy cukrem pudrem lub smarujemy lukrem.
Ps. Pierwsze partie pączków smażyłam metodą „na trzy”. Po włożeniu do rondla podsmażałam jedną stronę na złoty kolor, następnie odwracałam i smażyłam do zbrązowienia i ponownie odwracałam, dosmażając tę pierwszą stronę. Jednak pozostanę przy moje metodzie „na dwa” . Piekna obrączka wychodzi a i pączki wydają mi się takie bardzie wyrośniete
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz